„Nie rozumiem”

Piotr Morawski
W numerach
Listopad
2019
11 (756)

Jest awantura o Lupę. Nie o sam spektakl, bo opinia o Capri – wyspie uciekinierów jest wśród recenzentów i recenzentek dość jednoznaczna. Jednoznacznie pozytywna – dominują zachwyty nad pięknem stworzonych przez reżysera obrazów. W popremierowy poniedziałek Piotr Gruszczyński pytał jednak na fejsbuku, dlaczego „Gazeta Wyborcza” nie opublikowała jeszcze recenzji ze spektaklu. I czy brak recenzji świadczy o tym, że „Wyborcza” już przestała się liczyć. Ważny tu jest rzecz jasna kontekst: spektakl jest o faszyzmie, premiera była w przedwyborczą sobotę, a do Sejmu – co się okazało chwilę później – weszła grupa faszyzujących narodowców. 

Gruszczyński pyta więc, jak to się stało, że nie ma recenzji z wyczekiwanego przez długie miesiące przedstawienia, a mnie przypomina się mem ze sławnego niegdyś fanpejdża Są takie chwile, gdy czuję się jak Krzysztof Warlikowski. Na zdjęciu smutny Gruszczyński i zafrasowany Warlikowski. Ten drugi mówi: „Widziałeś, że w podsumowaniu sezonu 2013/14 w «Teatrze» nikt nie wymienił Kruma…”, na co dramaturg dopowiada: „Ani Dybuka”. „Nie rozumiem” – dziwi się Warlikowski. I właśnie to „nie rozumiem”, to rodem ze świata memów zdziwienie i, z całkiem już niememicznego imaginarium, odklejenie przypomniało mi się, gdy autor opublikowanych ponad dwadzieścia lat temu w „Dialogu” Młodszych zdolniejszych ganił dzisiejszą krytykę za brak natychmiastowej reakcji na ważny spektakl ważnego reżysera o ważnych sprawach. 

Pytanie Gruszczyńskiego można bowiem odwrócić i zastanowić się, czy to „Gazeta Wyborcza” przestała być punktem odniesienia, czy przypadkiem punktem odniesienia przestały być spektakle Krystiana Lupy. Oczywiście nie dla wszystkich, ale też od bardzo dawna nie ma już żadnych wszystkich. Kanon, choć cały czas trzyma się mocno, coraz częściej bywa jednak naruszany i kwestionowany. Nie dla wszystkich ważne jest to samo, nie wszyscy w teatrze szukają arcydzieł, nie wszystkich przekonują gigantyczne budżety najpiękniejszych nawet przedstawień. Ważny spektakl o ważnych sprawach nie dla wszystkich takim właśnie być musi. Abstrahując już od recenzji w „Wyborczej”, która się zresztą zaraz ukazała, Gruszczyński – jak się wydaje – nie chce zrozumieć, że równoprawną reakcją, jak zachwyty czy krytyka (choć tej raczej nie słychać), może być w odniesieniu do przedstawienia Lupy wzruszenie ramion i zwykły désintéressement. 

Albo wręcz opór wywołany jednak nie przez samo dzieło, lecz przez metody pracy reżysera. Przeciągane miesiącami próby, konfliktowanie zespołu, manipulacje – tak pracę nad Factory 2 z perspektywy aktorów i aktorek opisywała niedawno w artykule Między wolnością a manipulacją („Didaskalia” nr 150, 2019) Monika Kwaśniewska. Autorka wydanej właśnie książki Między hierarchią a anarchią. Teatr – instytucja – krytyka na temat przemocowych praktyk Lupy ma do powiedzenia wiele więcej. Zresztą o nadużyciach w pracy tego reżysera mówi się coraz głośniej, również w kontekście najnowszego spektaklu w warszawskim Teatrze Powszechnym – instytucji feministycznej, niehierarchicznej i równościowej, jak chcieliby jego dyrektorzy. 

Teatr Krystiana Lupy niehierarchiczny, równościowy ani feministyczny nie jest i prawdopodobnie nigdy nie był. Został ustanowiony na najbardziej patriarchalnych wzorcach teatralnych hierarchii, wyznaczając mistrzowską pozycję, z jakiej wypowiada się reżyser. Ten model pracy będzie zresztą kontynuował uczeń Lupy – Krzysztof Warlikowski, a więc siłą rzeczy jest to też perspektywa, z której patrzy dramaturg i bliski współpracownik reżysera Kruma i Dybuka, Piotr Gruszczyński. 

Wpis na fejsbuku to nie tylko świadectwo przejścia z pozycji kontestatora i komentatora twórczości „ojcobójców” na pozycje mistrzowskie, z których uprawnione może się wydawać domaganie się od jednego z głównych dzienników w kraju recenzji z przedstawienia. W patrylinearnym systemie dziedziczenia teatralnych szarż to naturalna droga. Ten wpis to jednak także wyraz niezrozumienia, że poza dominującymi modelami i hierarchiami istnieją także inne możliwości, poglądy niewpisujące się w porządek myślenia o mistrzowskich aspiracjach.  

Z tej perspektywy ważne są całkiem inne rzeczy. 

Udostępnij

Piotr Morawski

W zespole redakcyjnym „Dialogu” od 2008 roku. Kulturoznawca, zajmuje się kulturową historią teatru, teatrem współczesnym i jego rozmaitymi kontekstami. Pracuje także w Instytucie Kultury Polskiej UW. Wydał m.in. „Ustanawianie świętości. Kulturowa historia angielskich widowisk religijnych w XVI wieku” (Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, 2015) oraz „Oświecenie. Przedstawienia” (Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, Wydział Polonistyki UW, 2017). Jako dramaturg współpracował z Michałem Kmiecikiem.