I tak niekt mi nie uwierzy

„Przywykłam do sytuacji”, „nie było po co krzyczeć”, mówi Barbara Zdunk, a nad wszystkimi jej słowami wisi jeszcze tytuł sztuki: I tak nikt mi nie uwierzy. Mówi tylko dlatego, że zmuszają ją do mówienia – o gwałtach, które zaczęły się, gdy miała dwanaście lat, wybiciu jednego oka, drugiego. Najpierw wykorzystał ją stryj, potem cała parada żołnierzy, parobków, strażników w więzieniu. Zeznawanie jest tylko kolejnym etapem opresji, Barbara wie, że tak jak nie było po co krzyczeć, tak nie ma po co opowiadać. Bo wszyscy dookoła też przywykli do sytuacji i nikt jej nie zmieni.