Ja po prostu nie rozumiem tej całej awantury wokół matematyki. Pod koniec lat siedemdziesiątych skończyłam klasę humanistyczną z rozszerzonym polskim, historią i obowiązkową łaciną. Byliśmy różni, my, uczniowie klasy humanistycznej, pierwszej sprofilowanej, jeszcze za Peerelu, w liceum im. Frycza Modrzewskiego. I wszyscy, albo prawie wszyscy, chodziliśmy na kółko matematyczne Marka Mijala. Zesłali go do „humanistów”, żeby odpracował swoje studia (taki był wtedy obowiązek) i chyba to, że jego ojciec, nie pytając go o zdanie, założył partię komunistyczną, którą potem propagował, wyjechawszy... czytaj więcej